Pieczone jabłko z rodzynkami, miodem i cynamonem; serek wiejski z płatkami kukurydzianymi; kawa orkiszowa z mlekiem.
Baked apple with raisins, honey and cinnamon; cottage cheese with corn flakes; spelt coffee with milk.
Czasem (a od poniedziałku codziennie) wstaję rano żeby zrobić tacie śniadanie i kładę się znów. Później jemy z mamą i wracam do łóżka, do południa oglądam 'How I met your mother', rozmyślam o pracy inżynierskiej, czytam Focusa i elektroniczną prasę, wchodzę na bloggera, facebooka, po sto razy sprawdzam maile. Narzekam, że nie chce mi się biegać i wychodzę i tak, żeby wyprodukować swoją dawkę endorfin. Słucham Trójki z mamą, przełączamy na Volbeat albo King Crimson, kiedy zaczynają się audycje, których nie lubimy. Kiedy zostaję sama zakładam słuchawki i przełączam się na 'moją' muzykę albo słucham ciszy. Z nikim nie rozmawiam, nie spotykam nikogo poza tymi pojedynczymi biegaczami na trasie. Walczę z wieczorną chęcią na słodycze. Zabieram netbooka do łóżka, wynajduję nowe przepisy, których pewnie nigdy nie wypróbuję i zastanawiam się co zjeść na śniadanie. Raczej nie piszę już z nikim jak kiedyś. Nic nie jest jak kiedyś. Czekam aż zrobię się naprawdę senna, gaszę światło i przytulam się do białego królika...
...i wstaję rano żeby zacząć ten sam dzień od nowa.