niedziela, 4 sierpnia 2013

444. - 447.WOODSTOCK


 Wróciłam dziś w nocy z tyloma wspomnieniami, że połowy już nie pamiętam ;) Masą nowych znajomości i niemożliwymi wręcz pokładami pozytywnej energii. Przytuliło mnie tyle obcych osób, że przez cały rok tego nie wyrównam, a piątkę przybiłam z niepoliczalną ilością ;)
Udało się również wspólne blogerskie śniadanie, ale o tym w osobnej notce- tutaj!
Śniadania były, ale o tym na końcu, a tu mam dla Was małą fotorelację :)
Niestety nie mam żadnych nadających się zdjęć z koncertu Anthrax, a żałuję, bo to chyba jeden z moich najlepszych koncertów ever!

Po nie takiej znowu ciężkiej podróży

Obowiązkowe pierwsze nocne zwiedzanie pola

Poranne spacery wzdłuż pasażu (kiedy jeszcze dało się tamtędy chodzić)

I po górce ASP

Nie obeszło się oczywiście bez gry we flanki

I markerowych tatuaży

Oprócz śniadań raczyłam się pysznym wegańskim (i dość dziwnym) jedzeniem od Kryszny

Przed koncertami czas upływał na warsztatach- tu tych genialnych z Piotrem Bukartykiem

Odświeżyłam zapomniane licealne hobby, czyli poiki

A w upalne dni koledzy uraczyli 10l wody wylanymi na głowę, przez co spędziłam popołudnie w chłodnych mokrych ciuchach ;)

I oczywiście przedwyjazdowy smuteczek, że czas tak szybko zleciał, a teraz trzeba czekać cały rok.

Śniadania sklecane były z tego, co udało się kupić w polowym Lidlu, ale i tak smakowały na tym polu wybitnie :)

Banan, kajzerka z makiem i mleko waniliowe.

Croissant z bananem i dżemem porzeczkowym.

Musli z mlekiem i ciasteczka Oreo.

Bułka z kiełbaską, serem i pomidorem, batonik musli.

4 komentarze:

  1. super, świetnie spędziłaś ten czas :) jak to fajnie jest mieć towarzystwo... i nawet śniadania w takim miejscu mimo iż najprostsze smakują bardzo dobrze :)
    fajne wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, jak ja ci zazdroszczę!
    Fajna relacja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ha też byłam! :) ostatnie zdjęcie tak bardzo niedaleko mojej wioski!

    OdpowiedzUsuń