Niewielu z Was wiedziało o tym, że dziś biegłam maraton, więc o to Wam oświadczam, że biegłam i udało mi się nawet dotrzeć do mety ;) Niestety, postawionego celu nie udało mi się zrealizować, ale i tak jestem z siebie dumna! :)
Na bieg zapisałam się już w marcu, co poskutkowało stosunkowo niskim, 354 numerkiem na liście startowej. Od kwietnia stopniowo realizowałam długi plan treningowy (niestety, z przerwami na Woodstock i ostatnio Dolomity oraz jeszcze kilkoma nieplanowanymi). Że dam radę pokonać ten dystans, byłam przekonana po najdłuższym, 30 km treningu w sierpniu, ale nadal, żeby nie zapeszyć, wolałam nie rozgłaszać informacji o swoim starcie ;)
Co do organizacji, nie mam nic do zarzucenia, nie napotkałam żadnych problemów. Wszystko przebiegło sprawnie, pakiet startowy odebrałam już w piątek bez kolejek. Trasa była świetnie oznakowana i punkty odżywiania (rozmieszczone co około 2,5 km, począwszy od piątego) dobrze oznakowane. Skorzystałam z większości z nich, początkowo piłam izotonik, później zaczęłam jeść banany i cukier, na koniec odpuściłam i chwytałam tylko wodę, bo już mdliło mnie z przecukrzenia ;)
Pogoda nie była zbyt łaskawa, choć przez pierwsze 5 kilometrów biegło się świetnie- duże zachmurzenie i chłodek. Po tym do tego doszła mżawka, która w okolicach 8 kilometra przerodziła się w regularny deszcz, nieodpuszczający przez następne 15 km. W rezultacie byłam cała mokra, w butach dosłownie mi chlupało i nieco zmarzłam, ale organizm po jakimś czasie chyba się dostosował i przestało mi to doskwierać. Jeszcze przed połówką były 3 podbiegi na wiaduktach, ale biegło mi się świetnie, stałym tempem, w towarzystwie chłopaka z mojej uczelni, którego uczepiłam się już na początku i biegliśmy, co prawda bez słowa, ale ramię w ramię przez wiele kilometrów ;) Rozłączyliśmy się na około 25 kilometrze, bo kolega musiał zwolnić, a do mnie niedługo później dołączyła gadatliwa dziewczyna na kilka kilometrów ;) Schody zaczęły się tak naprawdę w okolicach 33 km, kiedy zaczęłam czuć ostry, pogłębiający się ból w kolanie. Resztę dystansu pokonałam marszobiegiem, z tym, że wraz z postępującym kilometrażem, coraz dłuższe odcinki musiałam iść, a kolano coraz mniej pozwalało mi biec. Na tym ostatnim etapie, znowu w sportowych okolicznościach, spotkałam Emmę ;) Ostatnie 2 kilometry już lekko kuśtykałam, ale zmusiłam się do przebiegnięcia, a nie przejścia przez metę ;) Tu muszę dodać, że uratował mnie pan, który z kontuzją uda też musiał się zdecydować na marszobieg i mocno mnie mobilizował.
Ostatecznie na metę dotarłam z czasem 5:10:00, z którego niespecjalnie jestem zadowolona, no ale będzie co poprawiać za rok.
Od 3 dni jadłam bardzo energetycznie i węglowodanowo, dzisiejsze śniadanie nie mogło być inne ;)
Nietypowa niedziela- z goframi zamiast jajek i pobudką o 6 rano...
Gofry z masłem orzechowym, Nutellą i bananem.
Waffles with peanut butter, Nutella and banana.
najlepsze smarowidła :)
OdpowiedzUsuńgratuluję biegu i trzymam kciuki za każdy następny :>
moje gratulacje !
OdpowiedzUsuńgratuluję ! :)
OdpowiedzUsuńA gofry i najlepsze dodatki - niebo *-*
Gratuluję :**
OdpowiedzUsuńWow przebiec maraton to jest coś... biegacze zawsze budzą u mnie ogromny podziw, za wytrwałość i kondycję! :) Gratulację :)
OdpowiedzUsuńGratulacje ! :D hehe Możliwe, że się widziałyśmy :p Dziś właśnie przechadzałam się po Wrocławiu i spotkałam was biegaczy i myślę sobie ciekawe czy jakaś blogerka w tym maratonie uczestniczy :) i proszę nie myliła się :)
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje ;*
OdpowiedzUsuńA gofry zamawiam na jutrzejsze śniadanie!
suuuuper, gratuluję! i porywam jednego goferka :D
OdpowiedzUsuńJesteś wielka. Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję ! ;D
OdpowiedzUsuńGratulacje!!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, gratuluję! :) Co tam czas ( i tak super! :) ) ważne, że bieg ukończony!
OdpowiedzUsuńA gofry się należą, nawet podwójna porcja ;D
ojej jestem pod wrażeniem :) super!
OdpowiedzUsuńboska Ewelina! E tam, pierwszy maraton jest na sprawdzenie sił! Super!!! <3
OdpowiedzUsuńgratuluję maratonu!! ciekawa relacja ;)
OdpowiedzUsuńgratulacje :) maraton to poważna sprawa :) podziwiam :):):)
OdpowiedzUsuńCóż tu innego napisać?. Gratulacje pomimo tego :D
OdpowiedzUsuńGratulacje, tak trzymaj ;)
OdpowiedzUsuń