Do Marks&Spencer chodzę z dwóch powodów: po zakup masła orzechowego, którego żadne inne jeszcze nie zdołało mi zastąpić i... żeby zobaczyć, czy przypadkiem jakiemuś produktowi nie kończy się termin ważności i nie ma naklejonej żółtej naklejki z bardzo niską ceną...;) Tak właśnie było tym razem.
Płatki jabłkowo-cynamonowe z gorącym mlekiem.
Apple Cinnamon flakes with hot milk.
mm widziałam je , ale nie wzięłam :< Szkoda że nie mam tego sklepu bliżej, bo z ciepłym mlekiem prezentują się świetnie :D
OdpowiedzUsuńA próbowałaś kiedyś masła z Lidla ?
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj w Mark&Spencer zakupiłam lemoniadę z żółtką nalepką :D Niestety, wszystkie płatki były w normalnych cenach :< Szczęściara :D
OdpowiedzUsuńrobię tak samo :D
OdpowiedzUsuń..takie płatki przypominają mi dzieciństwo :)
OdpowiedzUsuńkurcze, nigdy nie kupiłam tam nic oprócz masła orzechowego :D muszę zobaczyć co tam jeszcze ciekawego mają, jak będę w Warszawie :>
OdpowiedzUsuńByłam dziś w Marksie i owszem kupiłam drugi raz masło orzechowe, ale moim zdaniem NIE jest absolutnie powalające ;P Żałuję, że nie kupiłam tych płatków, no cóż daleko nie mam, następnym razem :P
OdpowiedzUsuńwarto, jak widać! i pysznie to skutkuje ;) a masło orzechowe z M&S rzeczywiście jest najlepsze :)
OdpowiedzUsuńLubię tam chodzić i tez po masło, ale nie tylko. Jakie smaczne śniadanko!
OdpowiedzUsuńA warte są tej swojej ceny? Bo głównie nad tym się zastanawiałam. :)
OdpowiedzUsuńz marksowospencerowych płatków polecam musli owocowe i granolę orzechową (choć nieco droga). masła orzechowego nie próbowałam, choć korciło, polecasz...?
OdpowiedzUsuńaha, co do żółtych nalepek - ten system czyszczenia półek w M&S ratuje mi życie, uwierz :D w ten sposób załatwiam sobie każdego dnia obiady za grosze.